Square Burger
ul. Limanowskiego 52, Kraków....
(ale jak chcesz, to równie dobrze Twój balkon)
(ale jak chcesz, to równie dobrze Twój balkon)
Och Kochani, co za dzień!
Pamiętam, jak rok temu o tej porze
szukałem pracy i grałem na komputerze Jacka w Call of Duty multiplayer. Zginęło
wtedy wielu dobrych trzynastolatków. Dziś było podobnie tylko, że strzelałem do
kolegów z pracy i to nie z AK 47 tylko z laserowej dzidy! Otóż grałem w
laserowy paintball czy jakoś tak. Samotność w kosmicznym labiryncie. Strach
przed otchłanią i przerażający cyber-labirynt! Polecam każdemu z zacięciem
sci-fi/action! Ok, tyle dygresji, przejdźmy do konkretów.
Wczoraj w pracy spotkałem takiego pana, który mierzył zawartość
tłuszczu w organizmie, mówił ile jest wody i sugerował co dalej. Nauka potwierdziła,
że składam się z tłuszczu i marzeń. Wartość rynkowa mojego tłuszczu, będąca
wielokrotnością kilograma boczku w markecie, wynosi grubo ponad 100PLN. Jest mi
trochę przykro, a trochę nie. Jakoś udało mi się nie przyjąć wyników do wiadomości i zamówiłem
z Kasią, Olgą i Oleczkiem po hamburgerze z nowego miejsca na ul. Limanowskiego.
Square Burger, który mało że ma kwadratowe burgery, to jeszcze je dowozi! Nie ukrywam, że planowałem zastąpić tłuszcz czerwonym mięsem, bo tak to działa,
c’nie?
Wygraliśmy życie, bo kuchnia ma chłopaka do dowożenia do ok. 17
a my zamawialiśmy ok. 19:30, ale właściciel docenił wolumen zamówienia i
przywiózł nam 4 dorodne burgery. Zacznijmy od tego, co już wspomniałem, że są kwadratowe. Pomysł
równie zacny, co mało praktyczny. Ale o tym zaraz. Zamówiliśmy dwa razy hambuksa
z bekonem, serem i sosem bbq (nie ukrywam, że to mój ulubiony), cziza i wege.
Tak, wege. Kasia twierdziła, że tak musi być, że kiedyś trzeba, że ostatnim
razem długo czuła wołowinę w brzuszku i że musi przerwę zrobić. Ja ludzi nie oceniam, wszak sam
chodzę na siatkówkę z różowym plecakiem z buldożkiem francuskim. Jej decyzję tolerowałem, ale nie akceptowałem. Podobno było dobry.
Rozchodzi się o to, że pomimo kwadratowej bułki, wkładka mięsna była okrągła i to rodziło
szereg problemów natury technicznej. No bo jakaś ćwierć kanapki była bez mięsa
i sosu. No tak Moi Drodzy, kształt ma znaczenie. Ja niestety nie potrafiłem się
powstrzymać i obgryzłem boki i tym samym pierwsze minuty mojego posiłku były
dosyć suche. Dopiero potem wywalczyłem soczysty środek z mięsnym oreo. Boczki,
mięso, ser żółty i bbq. Oczywiście dodali warzyw, bo w tym narodzie nie ma za
grosz wstydu. Trudno o to winić burgerownię, warzywa to jakiś standard, chociaż
moim faworytem zawsze będzie burger tylko z krową śpiącą na plasterku świni i
przykrytą kołderką z sera. Ten smak się sam tłumaczy. To jest pięść prosto w kubki
smakowe. Nie ma żartów.
Wracając do naszego burgera, był całkiem spoko. Warzywa nie
przebiły smaku mięsa, a całość się komponowała. Swoją drogą należy zwrócić
uwagę, że całość była całkiem duża. Kanapka zajmowała pokaźną część stołu i
konkurowała objętością z moją papą. Niestety, zawartość nie była równie wielka
– jak wspomniałem, mięso (200g) nie pokrywało całej kanapki i było dosyć
płaskie (klasyka w Polsce). Dostępne są również wersje z podwójnym mięsem. Może
lepiej taką? Dodam, że moja kanapka kosztowała coś około 15PLN. Classic i Cziz
jeszcze taniej. Ceny bardzo korzystne i zdecydowanie niewynikające z niskiej jakość
składników. Bakłażanoburgera od Kasi nie jadłem. Wyglądał włosko. Kasia
twierdzi, że to taki italian, tylko bez mięsa. Wierzę na słowo.Swoją drogą, w knajpie można zamówić jeszcze makaron. Nie
próbowaliśmy tym razem, bo mieliśmy ochotę na burgery.
No kochani, z kolacji byłem zadowolony. Jak na taką cenę i dowóz
nie ma co narzekać. Natomiast koneserzy nie będą w pełni zadowoleni, chociażby
dlatego, że za nieortodoksyjną bułką nie idą szalone zmiany w zawartości, albo
chociażby rozłożenie składników. Bo powiedzmy sobie szczerze, hamburger to
nie pieróg. Ranty to się w pizzy obgryza, jak ktoś lubi. Można nawet w sosie pomaczać.
Cała reszta poprawna. Narzekałem na warzywo, ale to tylko ja, miśki. Zielonego
było w sam raz. Było świeże i dobre. Co ja poradzę na to, że mój mózg ignoruje
warzywa?
Jeśli chodzi o ocenę, to zamówiłbym jeszcze raz: 7/10. Głównie
dlatego, że mało pieniędzy kosztuje stosunkowo i że z dowozem. Natomiast jeśli
chodzi o wycieczkę do samego lokalu – to może jakbym jechał po drodze, ale
raczej nie tak, żeby w tramwaj wsiadać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz