środa, 16 lipca 2014

KWADRATURA KOŁA, CZYLI SQUARE BURGER

Square Burger
ul. Limanowskiego 52, Kraków....
(ale jak chcesz, to równie dobrze Twój balkon)



Och Kochani, co za dzień! 

Pamiętam, jak rok temu o tej porze szukałem pracy i grałem na komputerze Jacka w Call of Duty multiplayer. Zginęło wtedy wielu dobrych trzynastolatków. Dziś było podobnie tylko, że strzelałem do kolegów z pracy i to nie z AK 47 tylko z laserowej dzidy! Otóż grałem w laserowy paintball czy jakoś tak. Samotność w kosmicznym labiryncie. Strach przed otchłanią i przerażający cyber-labirynt! Polecam każdemu z zacięciem sci-fi/action! Ok, tyle dygresji, przejdźmy do konkretów.

Wczoraj w pracy spotkałem takiego pana, który mierzył zawartość tłuszczu w organizmie, mówił ile jest wody i sugerował co dalej. Nauka potwierdziła, że składam się z tłuszczu i marzeń. Wartość rynkowa mojego tłuszczu, będąca wielokrotnością kilograma boczku w markecie, wynosi grubo ponad 100PLN. Jest mi trochę przykro, a trochę nie. Jakoś udało mi się nie przyjąć wyników do wiadomości i zamówiłem z Kasią, Olgą i Oleczkiem po hamburgerze z nowego miejsca na ul. Limanowskiego. Square Burger, który mało że ma kwadratowe burgery, to jeszcze je dowozi! Nie ukrywam, że planowałem zastąpić tłuszcz czerwonym mięsem, bo tak to działa, c’nie?




Wygraliśmy życie, bo kuchnia ma chłopaka do dowożenia do ok. 17 a my zamawialiśmy ok. 19:30, ale właściciel docenił wolumen zamówienia i przywiózł nam 4 dorodne burgery. Zacznijmy od tego, co już wspomniałem, że są kwadratowe. Pomysł równie zacny, co mało praktyczny. Ale o tym zaraz. Zamówiliśmy dwa razy hambuksa z bekonem, serem i sosem bbq (nie ukrywam, że to mój ulubiony), cziza i wege. Tak, wege. Kasia twierdziła, że tak musi być, że kiedyś trzeba, że ostatnim razem długo czuła wołowinę w brzuszku i że musi przerwę zrobić. Ja ludzi nie oceniam, wszak sam chodzę na siatkówkę z różowym plecakiem z buldożkiem francuskim. Jej decyzję tolerowałem, ale nie akceptowałem. Podobno było dobry.






Rozchodzi się o to, że pomimo kwadratowej bułki, wkładka mięsna była okrągła i to rodziło szereg problemów natury technicznej. No bo jakaś ćwierć kanapki była bez mięsa i sosu. No tak Moi Drodzy, kształt ma znaczenie. Ja niestety nie potrafiłem się powstrzymać i obgryzłem boki i tym samym pierwsze minuty mojego posiłku były dosyć suche. Dopiero potem wywalczyłem soczysty środek z mięsnym oreo. Boczki, mięso, ser żółty i bbq. Oczywiście dodali warzyw, bo w tym narodzie nie ma za grosz wstydu. Trudno o to winić burgerownię, warzywa to jakiś standard, chociaż moim faworytem zawsze będzie burger tylko z krową śpiącą na plasterku świni i przykrytą kołderką z sera. Ten smak się sam tłumaczy. To jest pięść prosto w kubki smakowe. Nie ma żartów.

Wracając do naszego burgera, był całkiem spoko. Warzywa nie przebiły smaku mięsa, a całość się komponowała. Swoją drogą należy zwrócić uwagę, że całość była całkiem duża. Kanapka zajmowała pokaźną część stołu i konkurowała objętością z moją papą. Niestety, zawartość nie była równie wielka – jak wspomniałem, mięso (200g) nie pokrywało całej kanapki i było dosyć płaskie (klasyka w Polsce). Dostępne są również wersje z podwójnym mięsem. Może lepiej taką? Dodam, że moja kanapka kosztowała coś około 15PLN. Classic i Cziz jeszcze taniej. Ceny bardzo korzystne i zdecydowanie niewynikające z niskiej jakość składników. Bakłażanoburgera od Kasi nie jadłem. Wyglądał włosko. Kasia twierdzi, że to taki italian, tylko bez mięsa. Wierzę na słowo.Swoją drogą, w knajpie można zamówić jeszcze makaron. Nie próbowaliśmy tym razem, bo mieliśmy ochotę na burgery.


No kochani, z kolacji byłem zadowolony. Jak na taką cenę i dowóz nie ma co narzekać. Natomiast koneserzy nie będą w pełni zadowoleni, chociażby dlatego, że za nieortodoksyjną bułką nie idą szalone zmiany w zawartości, albo chociażby rozłożenie składników. Bo powiedzmy sobie szczerze, hamburger to nie pieróg. Ranty to się w pizzy obgryza, jak ktoś lubi. Można nawet w sosie pomaczać. Cała reszta poprawna. Narzekałem na warzywo, ale to tylko ja, miśki. Zielonego było w sam raz. Było świeże i dobre. Co ja poradzę na to, że mój mózg ignoruje warzywa?







Jeśli chodzi o ocenę, to zamówiłbym jeszcze raz: 7/10. Głównie dlatego, że mało pieniędzy kosztuje stosunkowo i że z dowozem. Natomiast jeśli chodzi o wycieczkę do samego lokalu – to może jakbym jechał po drodze, ale raczej nie tak, żeby w tramwaj wsiadać.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz