od czasu gdy zostałem sprowokowany przez holenderski przemysł spożywczy, nie mam pieniędzy na różne głupoty u nas w Polsce. Mniej notek ma również związek z tym, że moja wirtualna tożsamość została przypadkowo wyjawiona moim współpracownikom i oczekuję wypowiedzenia, o które zapewne już poprosił dostawca przekąsek w pracy. No ale co robić? Jak widać można, a nawet czasami trzeba, zjeść w niedzielę siedem kotletów, a potem o nich marzyć.
Uniwersalny symbol
szczęścia.
W związku z tym postanowiłem tę notkę poświęcić sprawom
ogólnospożywczym oraz ogólnie ogólnym. Jak wiemy, rozpoczynamy jeden z bardziej niebezpiecznych tygodni w
kalendarzu każdego Polaka. To
troszkę jak kuchenny odpowiednik szalenie niebezpiecznego przesmyku na morzu
Barentsa albo ewentualnie spływ Dunajcem, gdy na co dzień widuje się Wisłę na
wysokości Galerii Kazimierz.
Otóż Moi Drodzy, ja wam pomogę, bo tu, tak jak w przypadku
wielu nieporozumień, chodzi o podejście. Z różnych źródeł dochodzą mnie słuchy
o zbrodniczej ideologii
<<FITNESS>>. Podobno uczą tego po szkołach, a nastolatki już o niczym
innym nie myślą. Ja badałem tybetańskie księgi otyłości i wiem, że ten cały
fitness nikomu jeszcze nie pomógł i tylko dzieciom w głowach miesza. Jak to
dziecko wychowywać na sałacie? A
może dziecko chce zjeść stek? A
może ma rację? Stop deseksualizacji naszych posiłków! Ma być food porn!
No dość pieniactwa. Zwracam skromnie uwagę, że łatwiej o osiągnięcie
stanu eudajmonii, gdy żyje się zgodnie z zasadami filozofii FITLESS (w wolnym tłumaczeniu z greki). Jako samozwańczy pionier nowej drogi, stojąc na
forpocztach otyłości, zwrócę Wam uwagę, w
jaki sposób możecie zostać oszukani przy stole wielkanocnym.
Otóż ktoś, może nawet bliski, spróbuje wam podać majonez kielecki, który ma
kilka procent mniej tłuszczu od produktów konkurencji. I gorszy smak, ale to
trochę jak z “wolę rude”. No i jesz te jajka z majonezem i nie widać efektu.
Albo ktoś może postradać zmysły i kupić masło
light firmy, której nazwa
jest dziwnie podobna do rzeczownika określającego samca z takiego kraju Turcja.
Przy tym produkcie warto się zatrzymać i zastanowić, w
jaki kozi róg cywilizacji zapędziła nas zbrodnicza ideologia fitness. No na
miłość boską, MASŁO LIGHT? Nie dość, że nie ma 82% (inne
produkty to nie masła, ale ma-nie-być) to jeszcze jest droższe od zwykłego, bo
to light, a jak wiadomo light i eco to po angielsku drogo i nieprawda!
Warto też zwrócić uwagę na to, jak oszukują nas producenci
kiełbasek na nasz stół. Słyszeliście może przypadkiem w autobusie “a kupiłam taką chudą kiełbaskę bla
bla bla”? No właśnie. A czemu
niby ta kiełbasa jest chuda? Może dlatego, że portfel jej producenta jest
gruby? Mhm? Czy o tym też was uczono w szkole?
Przypominam drogim czytelnikom, że tłuszcze przenoszą
zapachy i tym samym są kwintesencją kuchni. Jej
ukoronowaniem. Nie dajmy sobie
zabrać smaku! Zwracam uwagę, że czasami ceną za te “chude” w maśle light albo
coca coli jest chemia, która jest równie
niezdrowa.
Przykładowo swego czasu, gdy jeszcze nie mieszkałem w
lesie, czyli dalej niż 10 min. świńskim truchtem do ścisłego centrum, kupowałem
sobie boczek na starym
kleparzu od takiej
pani, która specjalizowała się w boczkach i Bogu dzięki nie wydawała paragonu.
No i kupiłem mniej, bo drogie, ale przynajmniej prawdziwe. Na świeżej bułce z
piekarni mojego taty (hihihi żart zawsze dobry) owy boczek odgrywał orgiastyczną operę smaku i
szczęścia. W sklepie takiego
nie ma. W aptece też. Tłusty, ale o niebo zdrowszy i lepszy. No i jeszcze
wsparłem piniądzem panią pracującą w szarej strefie fiskalnej, ale za to w
super kolorowej strefie spożywczej. Same
plusy!
Kochani, tego majonezu nie trzeba jeść od razu garściami.
No ale może warto się zastanowić nad swoim życiem ogólnospożywczym i wprowadzić
do swojego serca trochę
zdrowego tłuszczu. Nie dajmy
się ogłupieć produktom z fantazyjną i kolorową naklejką LIGHT. Zjedzmy w tę
niedzielę śniadanie polskie a nie inne, np. włoskie, jak pewna koleżanka Natalia. Ja tym czasem idę ubijać majonez, bo w
te święta biorę sprawy w swoje
ręce!
Niekoniecznie chciałem żeby filozofia przyszła na Jądro, ale ta jest dobra!
OdpowiedzUsuńRacja panie blogerze!
OdpowiedzUsuń